Testowy temat posta
dwoje dla gości. Choć kazała na siebie długo czekać, rezerwacje na kilka pierwszych miesięcy rozeszły się w kilkanaście godzin. Nasza autorka, Małgosia Minta, miała okazję jeść w odnowionej Nomie.
– Zobaczysz ścieżkę. Doprowadzi cię do drzwi, po prostu przez nie wejdź. Udanego popołudnia – instruuje mnie kelnerka, prowadząca mnie od bramy wejściowej. Po swojej lewej, mijam szklarnie, wciąż pełniące funkcje podręcznych magazynków na wszystko, wypełnione raczej przedmiotami niż roślinami. Podziwiam też ciągnące się wzdłuż budynku, w którym mieści się Noma, sięgające ziemi okna, za którymi przemykają niewyraź

0 komentarze